Autor listu do ministra: „Żona śpi na podłodze w szpitalu”
Dziecko Anity i Gniewka Oblickich leży w szpitalu w Jeleniej Górze. Gdy ojciec zobaczył, jak jego żona leży na podłodze pod szpitalnym łóżkiem syna, postanowił sprawę upublicznić. Na Facebooku zamieścił zdjęcia żony śpiącej na karimacie i napisał list do ministra zdrowia – podaje Gazeta Wyborcza.
Zaapelował do ministra: „Pan i cała wasza ekipa rządząca lubicie się przechwalać, jak to co rusz udaje się wam wdrażać kolejne „prorodzinne” programy. Tymczasem rzeczywistość w mniejszych miastach wygląda tak jak na załączonym obrazku”.
Dodaje: „Może mi Pan też powiedzieć, dlaczego mój 1,5-roczny syn, wymagający konsultacji neurologicznej po przyjęciu na Oddział Pediatryczny w Jeleniej Górze (bo Neurologii Dziecięcej tu nie ma) musiał czekać DOBĘ na badanie neurologa, bo prawdopodobnie JEDYNY aktywny neurolog dziecięcy w tym mieście był w tym czasie zajęty obsługą dziecięcego SOR-u? (…)”.
– Jesteśmy rodzicami dwójki dzieci i nie chcemy fundować naszym dzieciom dodatkowej traumy za każdym razem, gdy trzeba z nimi jechać do szpitala. Wiemy, że to nie jest wina personelu, a osób, które odpowiadają za organizację opieki oraz całego systemu. Dlatego wpis zaadresowany jest do ministra. Tu musi się coś zacząć zmieniać – mówi Gazecie Wyborczej Gniewko Oblicki.
Wpis, który zamieścił, wywołał żywe reakcje. W ciągu kilku godzin posypały się komentarze z różnych stron Polski. Internauci piszą o swoich doświadczeniach. Wynika z nich, że spanie na karimatach lub materacach jest w szpitalach normą, że często rodzice na podłogi trafiają wspólnie z małymi dziećmi, które nie chcą spać same.
– Mamy świadomość tego jakie są warunki lokalowe, ale struktura organizacyjna oddziału uniemożliwia nam przygotowanie miejsc noclegowych dla matek z dziećmi – mówi dziennikarzowi stacji TVN24 Monika Kumaczek, naczelna pielęgniarka i zastępca pełnomocnika ds. realizacji praw pacjenta z Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej.
– Jaka jest więc struktura organizacyjna oddziału? Monika Kumaczek wyjaśnia: – Sale przygotowane są maksymalnie na trzy łóżka. Wielkość sal nie pozwala na dołożenie łóżek dla matek. To jest niemożliwe. Na sali chorych wykonywane są różne zabiegi, personel musi mieć dostęp do pacjentów – podkreśla.
źródło: rynekzdrowia.pl