Pełzający paraliż służby zdrowia. Lekarze w kolejnych szpitalach dołączają do protestu
Lekarze odpowiedzieli na apel Porozumienia Rezydentów i masowo wypowiadają klauzule opt-out. Dotyczy to nie tylko młodych lekarzy, ale również specjalistów z wieloletnim doświadczeniem.
Klauzule opt-out to aneksy do umów. Lekarze podpisując je, zgadzają się na pracę powyżej ustalonych ustawowo 48 godzin w tygodniu. Do ich podpisywania zachęcają dyrektorzy szpitali, którzy w ten sposób – z powodu braków kadrowych – zapewniają w kierowanych przez siebie placówkach obsadzenie wszystkich dyżurów, czyli innymi mówiąc: stałą obecność medyków. Dla lekarzy oznacza to jednak nielimitowany czas pracy: są przepracowani, nie mają czasu na życie rodzinne ani na dokształcanie się.
„Lekarzu, ulecz się sam”
Do wypowiadania klauzul opt-out namawiają lekarze z Porozumienia Rezydentów OZZL, którzy w październiku prowadzili protest głodowy w warszawskim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Ich zdaniem rządzący nie spełnili ich próśb, przez co sytuacja w służbie zdrowia nie polepszy się. Dlatego zaczęli nawoływać kolegów po fachu, by masowo wypowiadali klauzule opt-out. „Lekarzu, ulecz się sam: pracuj max. 48 godzin na tydzień!” – brzmi hasło Porozumienia.
Klauzule opt-out wypowiadane masowo
Jak podaje „Medycyna Praktyczna”, powołując się na dane z ministerstwa zdrowia, w całej Polsce klauzule opt-out wypowiedziało już ponad 1,3 tys. lekarzy.
Taką decyzję tylko w świętokrzyskich szpitalach podjęło ponad 300 lekarzy. Zrobiło tak 90 rezydentów i 214 specjalistów. Np. w kieleckim Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym klauzule opt-out wypowiedziało 45 rezydentów i 84 lekarzy specjalistów. Dyrektor placówki tłumaczy, że od przyszłego roku będzie mu ciężko obsadzić dyżury. – Największy problem będzie z anestezjologami, klauzule wypowiedzieli też lekarze większości specjalizacji, m.in. chirurdzy, ortopedzi czy interniści – powiedział Andrzej Domański w rozmowie z kielecką „Gazetą Wyborczą”. Dodał, że nie wie, jak w nowym roku zapewni pacjentom bezpieczeństwo.
Problemy ma również Kraków. W Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu z pracy powyżej 48 godzin tygodniowo zrezygnowało już 93 lekarzy. – Jest to dramatyczny brak lekarzy. Przy braku personelu bardzo trudno zapewnić jest ciągłość pracy na oddziale intensywnej terapii – powiedział w rozmowie z TOK FM prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Na pytanie, jak szpital sobie teraz poradzi, powiedział, że to nie oni mają sobie z tym poradzić, tylko rządzący, którzy planują budżet.
Groźba paraliżu SOR
Z kolei „Gazeta Wyborcza” informuje o trudnej sytuacji w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu, gdzie czternastu lekarzy specjalistów z oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej, czyli cały zespół, wypowiedziało klauzule opt-out. Gdy zaczną obowiązywać – czyli od stycznia – pacjenci muszą spodziewać się wydłużenia kolejek z powodu braku lekarzy na oddziale przez całą dobę. To samo czeka inne oddziały, w tym SOR, czyli Szpitalny Oddział Ratunkowy.
– Trafiają tu nie tylko pacjenci na planowane wcześniej wizyty, ale także osoby, które trzeba operować w trybie nagłym. I na tę chwilę, nie będzie się miał kto nimi zająć – powiedziała w rozmowie z opolską „Gazetą Wyborczą” Renata Ruman-Dzido, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Zdaniem dziennikarzy „Gazety”, niektórym placówkom i oddziałom na Opolszczyźnie może grozić nawet zamknięcie.
źródło: msn.com