Politycy: ws. protestu rezydentów PiS wpadł w pułapkę własnej propagandy sukcesu
W kwestii służby zdrowia potrzebne jest długofalowe, ponadpartyjne porozumienie, które respektowane byłoby bez względu na wynik wyborów – uważają politycy, którzy uczestniczyli w debacie w niedzielnym (22 października) programie Kawa na ławę w TVN24.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik (PiS) bronił stanowiska rządowego komitetu stałego, który zdecydował, że do 2025 r. nakłady na służbę zdrowia powinny wzrosnąć z obecnych 4,67 do 6 proc. PKB rocznie.
– Jako przedstawiciel rządu mogę powiedzieć, że bardzo szanujemy lekarzy, rezydentów także – podkreślił, pytany o wypowiedź klubowego kolegi posła Stanisława Pięty, że jeśli rezydenci rzeczywiście uczciwie głodują, to schudną.
– Rezydenci są dla nas bardzo ważna grupą, dla ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła również. Ponad 40 razy w ciągu ostatnich dwu lat spotykał się z tą grupą – zaznaczył Wójcik. Zaznaczył, że pracował kilka dni temu w Komitecie Stałym RM i wie, jak wypowiadali się ministrowie – „z jaką życzliwością ogromną do lekarzy i szczególnie do rezydentów”.
Powiedział, że wynagrodzenia wzrosły od 2015 r. – i dla rezydentów i dla stażystów. – Nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której i rezydenci i my wszyscy dochodzimy naprawdę do ściany – podkreślił.
– Apeluję i proszę rezydentów, żeby zakończyć ten spór. Wiem, że podczas protestów dochodzimy do takiego momentu, gdzie dalej jest ściana. Dzisiaj wszyscy z podniesioną głową mogą wyjść z tej sytuacji – ocenił.
– Odziedziczyliśmy system taki, a nie inny – płacimy 87 mld zł na służbę zdrowia rocznie, w tym roku zapłaciliśmy 8 mld więcej, niż w ubiegłym. W przyszłym roku będzie więcej o 5 mld zł – podkreślał.
– Daliśmy propozycję – do 2025 nakłady na służbę zdrowia wzrosną do 6 proc. PKB. Odziedziczyliśmy system, gdzie na dzisiaj to jest 4,67 proc. To naprawdę są wielkie pieniądze, które chcemy dodać do systemu ochrony zdrowia, także na wynagrodzenia lekarzy i także lekarzy rezydentów – przekonywał.
Ponadpartyjne, systemowe porozumienie
Sławomir Neumann (PO) ocenił, że w sprawie protestu najważniejsze jest, żeby doprowadzić do końca głodówki. – Nie jest normalne, żeby w państwie w środku Europy ludzie głodowali 20 któryś dzień z rzędu – podkreślił. Według niego lekarze rezydenci głodują ze względu na arogancję ministra Radziwiłła i kłamstwa, które im opowiada.
– Państwo opowiadacie kłamstwa i ci ludzie doskonale wiedzą – to, że wzrastały środki w NFZ, to one wzrastały co roku i będą wzrastać. Chodzi o inne nakłady – powiedział.
– To wyście im obiecywali w kampanii wyborczej, że zwiększycie do 6,8 proc. nakłady na ochronę zdrowia. Teraz się z tego wycofujecie, a minister Radziwiłł im mówi, że w 2025 r. będzie taka podwyżka – podkreślił.
– W 2025 r. nikt już nie będzie pamiętał kim był Radziwiłł, czym był PiS. Już będziecie historią – ocenił.
Przypomniał, że za rządów PO w 2009 r. podwyżka dla rezydentów wyniosła 500 zł. – Wtedy minimalna pensja nie miała tysiąca złotych. Było 1000 miejsc rezydenckich, dzisiaj dzięki Platformie jest 7 tys. miejsc – wyliczał.
Neumann uważa, że „wszyscy wspólnie musimy znaleźć rozwiązanie dla służby zdrowia, ponadpartyjnie, porozumienie na lata”. – My chcemy to zadeklarować, będziemy to w przyszłym tygodniu proponować – zadeklarował.
Marek Jakubiak (Kukkiz’15) przywołał słowa Pawła Kukiza, który proponuje prezydentowi, żeby objął patronatem wszystkie prace dotyczące ustawy zmieniającej służbę zdrowia. – Dobrym wyjściem byłaby na przykład ustawa Religi – zaznaczył.
– Niestety muszę się zgodzić z posłem Neumannem, że ta ustawa bez względu na wynik przyszłych wyborów musi przejść na następne zobowiązania. Powinniśmy się podpisać wszyscy pod tą ustawa – że wprowadzamy ją bez względu na wynik wyborczy – apelował.
Prezydencki minister Paweł Mucha powiedział, że zgadza się z Neumannem. – Powinno być porozumienie systemowe. Powinniśmy wyłączyć sprawy służby zdrowia spoza normalnego sporu politycznego – powiedział.
Według niego rozmowa powinna dotyczyć nie tylko problemów lekarzy rezydentów, ale kompleksowo – problemów służby zdrowia. – Ufam, że takie porozumienie jest możliwe – podkreślił.
Dopytywany o ewentualny udział prezydenta w rozwiązaniu problemów lekarzy rezydentów i zakończeniu protestu głodowego powiedział, że prezydent Duda śledzi i monitoruje sytuację.
– Nasi przedstawiciele brali udział w komisji zdrowia, są też na spotkaniach u marszałka senatu Stanisława Karczewskiego. Mamy wiedzę – podkreślił.
– Natomiast dzisiaj narzędzia są przede wszystkim po stronie protestujących środowisk medycznych i rządu, bo to rząd kształtuje budżet, jest też większość parlamentarna – mówił.
Zaznaczył, że „prezydent tego nie wyklucza, że będziemy uczestniczyć w tym procesie”.
Krzysztof Hetman (PSL) ocenił, że PiS w przypadku protestu i postulatów rezydentów wpadł w pułapkę własnej propagandy sukcesu – „ile to pieniędzy jest w budżecie”. – Rezydenci mają prawo oczekiwać na realizację obietnic, które złożył minister Radziwiłł – mówił polityk.
Paweł Rabiej (Nowoczesna) ocenił, że w sporze nie chodzi o pieniądze. – Chodzi przede wszystkim o szacunek dla rezydentów, dla lekarzy, a tego szacunku ministrowi Radziwiłłowi zabrakło – stwierdził. – Apelowałbym do rządu, by znalazł w sobie ten szacunek i znalazł możliwość zamknięcia tego protestu – dodał.
Rezydenci nie chcą wyjeżdżać
W sprawie protestu lekarzy rezydentów list otwarty do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego wystosował wiceszef Sojuszu Lewicy Demokratycznej Tomasz Trela. W przekazanym w niedzielę PAP liście Trela napisał m.in., że protestujący młodzi lekarze nie chcą wyjeżdżać z kraju.
„Nie szantażują rządu ani polityków, nie chcą też pieniędzy tylko dla siebie. Chcą godnych warunków pracy i płacy, zmian systemowych w służbie zdrowia i elementarnego szacunku” – napisał wiceprzewodniczący SLD. Dodał też, że „stanowczo sprzeciwia się arogancji prezentowanej, nie po raz pierwszy zresztą, przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości przy okazji protestu młodych lekarzy”.
Lekarze rezydenci protestują od 2 października – część z nich prowadzi głodówkę w Warszawie, a także w Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Krakowie, Gdańsku i we Wrocławiu. Domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 2021 r. oraz powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia. Chcą podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej.
Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że nakłady na zdrowie sukcesywnie rosną. W czwartek Komitet Stały Rady Ministrów zarekomendował rządowi przyjęcie projektu noweli ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, który przewiduje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. W 2018 r. na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB.
Resort zdrowia wskazuje także m.in., że w sierpniu weszła w życie ustawa regulująca sposób ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych, w efekcie której wynagrodzenia lekarzy w najbliższych latach będą wzrastać. Minister Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że wszyscy rezydenci otrzymają podwyżki od 400 do 500 zł miesięcznie (z wyrównaniem od 1 lipca), a od przyszłego roku dostaną kolejną podwyżkę. Ponadto, zgodnie z projektem rozporządzenia MZ, rezydenci, którzy rozpoczną szkolenie w deficytowych dziedzinach medycyny, będą otrzymywali tzw. dodatek motywacyjny w wysokości 1200 zł brutto.
źródło: PAP / rynekzdrowia.pl