Pinkas: dlaczego w ogóle mówimy o suplementach diety? Mamy XIX wiek!
Suplementy diety nikomu nie są do niczego potrzebne. Zdejmują odpowiedzialność za zdrowie osoby, która je przyjmuje – uważa prof. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, kierownik Zakładu Farmacji Klinicznej i Opieki Farmaceutycznej WUM.
– Ludziom wydaje się, że kupując je, pomagają sobie zdrowotnie. A tak nie jest. Do tego dochodzą interakcje między suplementami a lekami. Czasem ich działanie jest wręcz szkodliwe – mówiła profesor, podając przykład reklamy jednego z produktów ”na chrypkę”. – Nie wolno tego robić. To może być ważny sygnał dla lekarza, że coś złego dzieje się z naszym zdrowiem.
– Rolą suplementów diety jest jedynie uzupełnienie niedoborów diety, kłopot polega na tym, że nie wiemy, jakie niedobory występują w naszym organizmie. Dlatego reklamy tych produktów tak skutecznie na nas oddziałują. To duży interes, a wymyślenie chwytliwego hasła reklamowego jest na wagę złota, bo sprzedaje obojętnie jaki produkt – dodała prof. Kozłowska-Wojciechowska podczas konferencji dot. prezentacji raportu Instytutu Ochrony Zdrowia pt. ”Suplementy diety. Pacjent, rynek, trendy, regulacje” (Warszawa, 30 września br.).
W podobnym tonie wypowiedział się Jarosław Pinkas, pełnomocnik rządu ds. utworzenia jednolitej instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności, a wcześniej wiceminister zdrowia:
– Uważam za porażkę, że obecnie w ogóle mówimy o suplementach diety. Mamy XXI wiek i wiele możliwości zapewnienia ludziom prawidłowego odżywania. Jeśli faktycznie zachodzi konieczność zażycia suplementu, to powinno to odbywać się jedynie na zalecenie lekarza.
Minister Pinkas podkreślał też niestosowność stosowania słowa ”pacjent” oraz ”choroba” w kontekście suplementów diety oraz konieczność zapewnienia ich odpowiedniej jakości.
– Każdy klient powinien mieć pewność, że kupowany produkt jest certyfikowany, powtarzalny i o odpowiedniej jakości. Obecnie trwają prace nad ustawą o bezpieczeństwie żywności. Według mnie, w tej ustawie nie do końca jest miejsce na suplementy. Ale być może będzie tak, że ich nadzorem nadal będzie zajmować się Państwowa Inspekcja Sanitarna. Z pewnością rynek musi zostać uregulowany – dodał minister.
Jednym z pomysłów, który przewija się w dyskusji nad zmianami na rynku suplementów, jest wymóg badania każdego produktu przed dopuszczeniem go na rynek. Problem z realizacją takiego rozwiązana uzmysłowił słuchaczom Grzegorz Hudzik, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego.
– Nie jest możliwe przebadanie wszystkich substancji wprowadzanych na rynek. Brakuje nam możliwości kadrowych do stosowania takiej kontroli. Dlatego opowiadam się za urzędową kontrolą tego, co obecnie jest dostępne na rynku oraz stosowanie drakońskich kar w przypadku firm, które nie stosują się do przepisów prawa – mówił wiceszef GIS.
Jak wynika ze wspomnianego raportu, rynek suplementów diety z roku na rok rośnie. W 2011 roku wartość tego rynku wynosiła 2,93 mld zł. W 2016 – 3,83 mld zł. Według prognozy na 2017 rok – wartość tego rynku przekroczy już 4 mld zł. Oznacza to sprzedaż ponad 200 mln opakowań suplementów diety.
źródło: rynekzdrowia.pl