Zjednoczeni jak nigdy. Wszystkie zawody ochrony zdrowia chcą protestować
Związkowcy planują na wrzesień w Warszawie wielką manifestację dziesiątek tysięcy przedstawicieli zawodów medycznych, którzy zamierzają protestować przeciwko propozycjom rządu w zakresie finansowania ochrony zdrowia, w tym wynagrodzeń. Jeśli dojdzie do takiej manifestacji, będzie to protest o niespotykanej dotąd skali.
Dotąd jeszcze nie zdarzyło się, aby związkowcy reprezentujący wszystkie zawody medyczne doszli do wspólnego porozumienia w sprawie żądania zmian w finansowaniu ochrony zdrowia.
Do tej pory odbywały się spektakularne marsze, protesty i strajki – głównie lekarzy i pielęgniarek. Osobno. Tym razem protest, a może i także bardziej drastyczne jego formy w postaci strajków, ma objąć nie tylko lekarzy i pielęgniarki, ale również fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, elektroradiologów i ratowników medycznych.
Zbiera się na burzę
Zdecydowali o tym przedstawiciele 9 najważniejszych związków reprezentujących zawody medyczne. Punktem zapalnym, inicjującym takie działania, stał się przedstawiony 21 czerwca przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, podczas posiedzenia Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia, projekt ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników ochrony zdrowia.
Propozycja została krytycznie oceniona przez wszystkie środowiska zawodowe ochrony zdrowia. Związkowcy są bowiem zdania, że projekt proponujący rozłożenie wzrostu wynagrodzeń na pięć lat – od 1 lipca 2018 – praktycznie zamraża na długi okres wszelkie zmiany płacowe.
Na manifestacyjną burzę w Warszawie zbiera się od miesięcy. Jeszcze 14 marca 9 ogólnokrajowych związków zawodowych skupiających różne zawody medyczne zaapelowało wspólnie o „sprawiedliwy system wynagradzania pracowników ochrony zdrowia”. Związkowcy podpisali porozumienie.
– Każdy związek wyraził swoje oczekiwania co do wynagrodzeń, porównaliśmy te wszystkie nasze propozycje i tu został osiągnięty kompromis. A to oznacza, że np. pielęgniarka nie będzie wzburzona słysząc jakich pieniędzy domaga się technik, ale i technik nie będzie kontestował propozycji wynagrodzeń jakich domagają się np. lekarze czy pielęgniarki – wyjaśniał nam w marcu Cezary Staroń, przewodniczący Zarządu Głównego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii.
Irytacja na starcie
Związkowcy zapowiedzieli już wtedy, że skorzystają z prawa do organizowania akcji protestacyjnych, łącznie ze strajkiem wszystkich zawodów medycznych.
– Pierwszy raz w historii wszystkie zawody medyczne potrafiły się porozumieć. Minister zdrowia proponował, żebyśmy przedstawili propozycje stawek minimalnych w poszczególnych zawodach medycznych w publicznej służbie zdrowia. Zrobiliśmy to – mówił w marcu Roman Badach-Rogowski przewodniczący Komisji Krajowej Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Związkowcy wystosowali też wówczas pismo do premier Beaty Szydło z prośbą o spotkanie. – Jeśli pani premier zauważy, że nasz problem jest bardzo ważny, to wystarczy tydzień – dwa tygodnie na umówienie takiego spotkania. Dajemy sobie miesiąc, ale zakładamy, że będzie to szybciej – mówiła wtedy nam z nadzieją Grażyna Musiałkiewicz, przewodnicząca Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii.
Do spotkania z premier nie doszło, za to Ministerstwo Zdrowia zareagowało prezentując w czerwcu wspomniany projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu pracowników ochrony zdrowia.
Już na starcie wszystkie związki zawodowe pracowników medycznych wchodzące w skład porozumienia zirytowało to, że rząd i ministerstwo skierowały wszystkie rozmowy na temat wynagrodzeń do Rady Dialogu Społecznego, w której zasiadają tylko ogólnopolskie reprezentacje związków zawodowych – OPZZ, Forum Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność”, a także trzy reprezentacje związków pracodawców oraz strona rządowa.
– Trudno mówić, że są to rozmowy z całym środowiskiem. Przede wszystkim są to rozmowy z centralami związków wielobranżowych, które nie zawsze rozumieją sytuację w sektorze zdrowia – podkreśla Cezary Staroń.
Związkowcy: propozycje wynagrodzeń nie do przyjęcia
Co do samych propozycji zawartych w projekcie ustawy wszyscy związkowcy, podsumowując je, wypowiadali się podobnie.
– Propozycja Ministerstwa Zdrowia, zakładająca minimalną płacę dla technika medycznego na poziomie 2400 złotych, którą osiągnie dopiero w 2021 roku, jest nie do przyjęcia. To zamrożenie płac na pięć lat dla pracujących w radiologii, fizjoterapii czy diagnostyce laboratoryjnej – mówi teraz portalowi rynekzdrowia.pl Grażyna Musiałkiewicz. Podaje, że radiolodzy, fizjoterapeuci czy diagności laboratoryjni realnie zarabiają w oparciu o umowę o pracę średnio od 1800 do 2300 złotych.
Nie lepiej o propozycjach wynagrodzeń minimalnych wyrażali się ratownicy medyczni. Też nie akceptują ministerialnej wyceny ich wiedzy i umiejętności.
Oliwy do ognia dolała ankieta przeprowadzona przez Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Ratownictwa Medycznego, w której padło pytanie m.in. o średnie miesięczne zasadnicze wynagrodzenie z umowy o pracę ratownika medycznego. Poniżej 2000 zł – tak odpowiedziało 37,6 proc. ankietowanych; kwotę w granicach 2100 – 2500 zł podało 36,6 proc. pytanych. „Czas ostrzyć kosy” – podsumowywali na facebooku te informacje.
Ile chcą zarabiać na umowie o pracę?
Ile chcieliby zarabiać przedstawiciele zawodów medycznych? W tej sprawie zwykle są powściągliwi, zachowują takie informacje na czas negocjacji.
W kwietniu przewodnicząca Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas, pytana o postulowane zarobki pielęgniarek, zwróciła uwagę, że średnia płaca pielęgniarki i położnej to 3,4 tys. zł brutto. – To nie jest nawet średnia płaca krajowa. Jest to przykre, że pielęgniarka jako specjalista nie ma nawet średniej płacy krajowej – dodała. Jej zdaniem pielęgniarka wchodząca do zawodu powinna ją otrzymywać, a – jak mówiła – „w zależności od podnoszenia kwalifikacji i specjalizacji, płaca powinna sięgać do dwóch średnich krajowych”.
Postulaty Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dotyczące ich zarobków na etacie są niezmienne od lat i publicznie znane, bo przy każdej okazji przypominane przez Krzysztofa Bukiela przewodniczącego OZZL: dwie średnie krajowe dla lekarza bez specjalizacji, trzy średnie krajowe dla lekarza ze specjalizacją.
Przewodniczący OZZL już wielokrotnie dawał do zrozumienia, że lekarze od swoich płacowych żądań nie odstąpią. Teraz nie odstąpią i inne związki. Media cytowały fragment pisma przewodniczącego Bukiela skierowanego 6 lipca do szefowej kancelarii premiera Beaty Kempy, w którym dawał wyraz uczuciu zawodu jaki spotkał wszystkich związkowców proszących o spotkanie z premier. Szefowa kancelarii pisma związkowe wraz z zawartymi w nich postulatami dotyczącymi wynagrodzeń odsyłała do ministra zdrowia.
Czy będzie spotkanie z premier?
„Czy Pani Minister sądzi, że my nie rozróżniamy ministra zdrowia od Prezesa Rady Ministrów i nie wiemy jakie są kompetencje obu tych wysokich urzędników państwowych? Dlaczego traktuje nas Pani jak „niepiśmiennych dokerów z XIX wieku”, których trzeba pouczać do kogo kierować jakie postulaty?” – pisał Krzysztof Bukiel, nie bawiąc się w dyplomację, w upublicznionym liście do szefowej kancelarii premiera.
Co symptomatyczne, szef OZZL w liście zdobył się też na uwagę, że listy związkowcy kierowali do premier Beaty Szydło świadomie i celowo, gdyż „kompetencje i faktyczne możliwości ministra zdrowia są zbyt ograniczone, aby mógł on dokonać rzeczywistego przełomu w wynagradzaniu pracowników medycznych w Polsce”.
Przypomnijmy, że związkowcy ostatecznie zostali zaproszeni na spotkanie z szefową Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz ministrem zdrowia ws. płac. – Na spotkaniu padły, jak zwykle obietnice, że rząd się będzie starał, że powoli uda się doprowadzić do spełnienia naszych postulatów. Nie było jednak żadnych konkretów. Uzyskaliśmy jedynie zapewnienie, że może dojść do spotkania z panią premier Szydło – powiedział Krzysztof Bukiel w rozmowie z Rynkiem Zdrowia 11 lipca, po spotkaniu w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie
– Niestety z prowadzonych rozmów nie wynika chęć spełnienia naszych postulatów i koniecznym jest przeprowadzenie we wrześniu manifestacji jakiej jeszcze nie było. Ramię w ramię muszą przejść razem wszystkie zawody medyczne, bez antagonizmów i przepychanek, który z zawodów jest ważniejszy – podsumował wyniki rozmów na facebooku związku ratowników medycznych Roman Badach-Rogowski.
Bunt „najmniej dostrzeganych”
Czy do zapowiadanej na 24 września manifestacji z zapowiadanym udziałem nawet 180 tysięcy (jak wyliczyli swoje siły związkowcy) reprezentantów wszystkich zawodów medycznych faktycznie dojdzie?
Grażyna Musiałkiewicz podkreśla, że wrześniowa manifestacja ma na celu pokazanie jak trudna jest sytuacja różnych, przede wszystkim „najmniej dostrzeganych i uznawanych pracowników” ochrony zdrowia oraz jedności związkowców.
– Niestety, na razie nikt z nami rzeczowo nie rozmawia, nawet nie uważa za stosowne wysłuchać naszych racji. Ciągle mamy nadzieję, że do realizacji tej manifestacji nie dojdzie, że premier Beata Szydło zdecyduje się z nami rozmawiać, że nasze oczekiwania w jakiejś części zostaną spełnione – zaznacza, choć nie spełniły się jej wyrażane w marcu w rozmowie z Rynkiem Zdrowia oczekiwania, że premier spotka się ze związkowcami lub odpowie na pismo.
źródło: rynekzdrowia.pl
foto: PTWP/Paweł Pawłowski