By starość nie była chorobą
Które objawy starości są odwracalne, a które nie? Które leki szkodzą starszym? Kiedy kwestię opieki nad starszą osobą skonsultować ze specjalistą?
80-latek codziennie żwawym krokiem przemierza alejki w parku. Umawia się z kolegami na szachy. W razie czego przypilnuje wnuka. Pewnego dnia potyka się jednak i upada. Młody człowiek w takiej sytuacji podniesie się, otrzepie spodnie i pójdzie dalej. W najgorszym wypadku okaże się, że złamał nogę, i kilka tygodni będzie chodził w gipsie.
80-latek z trudem podniesie się z ziemi. Być może nawet mu się to nie uda. Jeśli przyjedzie pogotowie i okaże się, że złamał nogę, na wiele tygodni położą go do łóżka. Może już z niego nie wstać, bo unieruchomiony straci siłę w mięśniach i odporność, wda się jakaś paskudna bakteria i sprowadzi śmiertelne zagrożenie w postaci zapalenia płuc. Dlaczego tak się dzieje? Bo inną misję ma organizm w wieku dwóch lat, a inną w wieku 92 lat.
– To jest wola natury. Młodości się nie leczy, starości też się nie da. A starość tym się różni od młodości, że jest krucha. Jeden impuls czy wypadek może spowodować cały ciąg zdarzeń, po którym pacjent już się nie podniesie – mówi dr Jarosław Derejczyk, śląski konsultant wojewódzki w dziedzinie geriatrii i szef jedynego w kraju Szpitala Geriatrycznego im. Jana Pawła II w Katowicach-Szopienicach.
Takim impulsem nie musi być choroba. Może to być utrata bliskiej osoby. Łatwo to zaobserwować u zżytych przez dziesiątki lat małżeństw. Po odejściu żony jej osiemdziesięcioparoletni mąż, który dotąd świetnie sobie radził, nagle się zapada, ma kłopoty z pamięcią, przestaje wychodzić z domu, nie gotuje, źle jada.
– Chcielibyśmy mieć organizm wyposażony w mechanizmy broniące przed starością. Niestety, ewolucja na tym polu nas zawiodła. Około sześćdziesiątki, a czasami nawet wcześniej, tracimy gwarancję. To właśnie jest starość. Wiele zdarzeń, które dla młodego są niczym groźnym, dla starszego organizmu są przeszkodą nie do pokonania. To może być stres, nagłe odwodnienie, nadmiar leków, upadek czy złamanie – tłumaczy dr Derejczyk.
To nie znaczy jednak wcale, że nad starością w jakimś stopniu nie możemy zapanować. Bo starość jest jak spadanie. Każdemu z wiekiem obniża się sprawność zarówno umysłowa, jak i fizyczna. Ważne jest jednak to, z jakiego spada się pułapu. Im wyższy, tym więcej czasu na spadanie.
Co można odwrócić
Na starość pracujemy już w dzieciństwie. Zła dieta może sprawić, że nawetdziecko zachoruje na nadciśnienie (badania przeprowadzone na zlecenie władz miejskich w Katowicach pokazują, że wcale nie należy to już do rzadkości). Ta choroba z czasem doprowadzi do niekorzystnych zmian w układzie krążenia, zwiększy ryzyko zawału, udaru itd.
Co ciekawe, matki gimnazjalistów z Katowic były w większości niechętne badaniom. Nie chciały usłyszeć, że ich dziecko za lat 30 będzie miało np. cukrzycę. A przecież to tak, jakby nie chciały się dowiedzieć, co zrobić, by ich dziecko wolniej się zestarzało i żyło dłużej.
Inny przykład: jeśli będziemy siedzieć za dużo przy komputerze, zbyt szybko zestarzeje się nasz układ kostny. Mięśnie i powięzi kurczą się wtedy w nieprawidłowy sposób. Pocieszenie: rehabilitant potrafi je odblokować.
A co da się naprawić u 70-, 80- czy 90-latka? Które objawy, w potocznym odbiorze nazywane starością, są odwracalne? – Jeśli będę miał udar mózgu, który sprawi, że trafię na wózek inwalidzki i przestanę opuszczać dom, to jest to już raczej stan nieodwracalny. Jeśli natomiast zaczynam wolno chodzić, to mogę to zlikwidować ćwiczeniem. Jeśli mam lekkie objawy otępienia wywołane zażywaniem leków w nadmiarze, to oczywiście można ten stan odwrócić – tłumaczy geriatra.
Są bowiem leki, które mogą powodować objawy podobne do objawów otępienia, choroby Parkinsona albo depresji. Należy do nich m.in. wiele leków rozkurczowych (podawanych przy kolkach), często w czopkach. Zawierają one substancję, która zwalnia produkcję acetylocholiny. Acetylocholina stymuluje pracę przewodu pokarmowego, a jednocześnie w mózgu odpowiedzialna jest za sprawność pamięci. Nasz 75-letni ojciec mógł mieć dotąd łagodne objawy otępienia. Pod wpływem leku hamującego działanie acetylocholiny rozłożymy jego pamięć na łopatki. Niestety, zdarza się, że lekarz wcale o tym nie wie.
Z kolei jeden z leków przeciwwymiotnych (przepisuje się go pacjentom w starszym wieku przy częstych u nich zaparciach, bo ułatwia przesuwanie zawartości jelit) daje objawy przypominające chorobę Parkinsona.
Problem jest także z tzw. neuroleptykami. To leki uspokajające podawane chorym z nadpobudliwością, która również dotyka pacjentów w starszym wieku. Blokują one aktywność mózgu w miejscach, gdzie jest produkowana m.in. dopamina i serotonina. Ich brak także daje objawy parkinsonizmu.
Jak poznać, że jest źle
Zdrowa starsza osoba zaczyna dzień zwyczajnie. Wstaje rano, idzie do toalety, myje się, ubiera, zjada śniadanie i wychodzi do kościoła, na zakupy czy spacer. Tam spotyka znajome lub znajomych. Marzeniem geriatrów jest utrzymać taki stan do stu lat.
Jeśli nasz rodzic nie chce wstać rano z łóżka, bo ciężko jest mu się podnieść, to jest to pierwsze ostrzeżenie. Kiedy już wstanie, chodzi wolno, unika wychodzenia z domu, a do tego połyka całą garść leków, to sygnał, że coś dzieje się nie tak. Jeśli do tego codziennie nie potrafi znaleźć kluczy, pyta wielokrotnie o to samo i gotując obiad, czwarty raz z rzędu coś przypala, powinniśmy już być bardzo zaniepokojeni.
Jeżeli objawy otępienia spowodowane są tylko nadmiarem leków lub złym ich doborem, można je odwrócić. Jeśli jednak naprawdę doszło do destrukcji w mózgu, to zmiany są już nieodwracalne. Dzięki lekom można je tylko spowolnić.
To ważne, bo otępienie może przyczynić się do śmierci. W statystykach krajów rozwiniętych wymieniane jest jako piąta, czasem czwarta najczęstsza przyczyna zgonów. Ktoś spyta: jak to możliwe? Owszem, mózg szwankuje, ale przecież nerki dalej filtrują krew, serce nadal ją pompuje…
A jednak. W wyniku degeneracji mózgu zanika odruch połykania. Karmienie takiej osoby zajmuje 40-50 minut. W polskich szpitalach i zakładach opiekuńczych pielęgniarki nie mają na to czasu. Pacjenci często zachłystują się pokarmem i umierają na zachłystowe zapalenie płuc. W dokumentacji chorego wpisuje się zapalenie płuc, choć praprzyczyną było właśnie otępienie. Za chorego z otępieniem NFZ płaci mniej niż za tego z zapaleniem płuc.
Do kiedy operować
Prof. Mariusz Gąsior ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu zajmował się kiedyś 90-latkiem. Bolało go w piersiach przy wysiłku. To objaw zwężenia tętnic w sercu. Był przy tym jednak jeszcze całkiem sprawny, a wolny czas poświęcał na rozwiązywanie krzyżówek. – Gdyby to był chory przykuty do łóżka, nie byłoby sensu poszerzać mu zwężonych tętnic. Nie skorzystałby na tym, bo już nie podejmuje wysiłku. Skoro jednak nasz pacjent był jeszcze całkiem żwawy, postanowiliśmy leczyć go inwazyjnie – tłumaczy prof. Gąsior.
Kiedy zaczynał pracę na kardiologii ćwierć wieku temu, chory z zawałem miał średnio 55 lat, a chorego po sześćdziesiątce nazywano już „starszym”. Dziś już nikt by się na to nie odważył. Średnia wieku zawałowców przesunęła się daleko (63-65 lat), a starszy chory to ten 80 plus. – Gdy zastanawiamy się nad rodzajem leczenia: zachowawcze czy inwazyjne, wiek w metryce nie odgrywa roli. Liczy się tylko ryzyko związane z zabiegiem i szanse na przedłużenie pacjentowi życia. Jeśli ryzyko jest niskie, a szanse duże, robimy zabieg – mówi kardiolog.
To samo słyszymy od lekarzy innych specjalności. Geriatrzy zwracają jednak uwagę, że ludzie w bardzo zaawansowanym wieku mogą być bardziej chorzy, niż im się wydaje. Często bowiem nie odczuwają już tak bólu jak młodsi i nie są świadomi swoich dolegliwości.
Co więc rozważać przy wyborze leczenia? Trzeba patrzeć na to, jak nasza mama czy tata funkcjonowali dotąd. Jeśli np. od dwóch lat nie wychodzą z łóżka, to wszczepianie endoprotezy mija się z celem, bo operacja jest związana z dużym ryzykiem powikłań. Jeżeli jednak mimo 95 lat nasz rodzic nadal codziennie wychodzi na spacer, to endoproteza bardzo się przyda. Ważna jest jednak rehabilitacja po zabiegu i leczenie osteoporozy, która najczęściej jest przyczyną wcześniejszego złamania. Ważna, bo ortopedzi po wszczepieniu implantu czasem nie interesują się już pacjentem i zostawiają go samemu sobie. Tymczasem powodzenie leczenia zależy w dużej mierze od prawidłowej rehabilitacji.
– Generalna zasada jest taka, że nie patrzymy w kalendarz, ale w zasoby, jakie ma organizm. To jest także rola geriatry. Próbujemy metod leczenia i leków, np. nasercowych, by zobaczyć, jak działają na naszego chorego, a przecież testuje się je na 50- i 60-latkach. Jeśli pomagają naszemu choremu i odnajdujemy w jego organizmie rezerwy, to próbujemy je utrzymać jak najdłużej i wzmacniać – wyjaśnia dr Derejczyk.
U starszych obserwujemy często zmianę szybkości chodu, siły mięśni i gibkości. To spowolnienie było przez lekarzy traktowane jako objaw słabości normalnej na starość. Dziś wśród geriatrów taki pogląd uznawany jest za fałszywy. Bo niby jak wytłumaczyć, że gdy postawimy koło siebie dwóch szczupłych 90-latków, to jeden chwilę postoi i zaraz powie, że musi usiąść, a drugi weźmie kijki i wywijając nimi, przejdzie 4 km?
Odpowiedzi poszukali Duńczycy, zajrzeli do mięśni i znaleźli sześć różnych genów odpowiedzialnych za siłę mięśni, szybkość skurczu, produkcję energii.
Wyniki tych badań pokazują, że nie możemy w całości zaprogramować swojej starości, bo duży wpływ mają na nią geny. Wiele zależy jednak także od nas. Nawet kiedy mamy 75 lat i na nic się jeszcze nie uskarżamy, bezwzględnie powinniśmy udać się do geriatry. Nie po to, by powiedział, że mimo wieku jesteśmy zdrowi jak ryba, ale by podpowiedział, co robić, by jak najdłużej żyć.
Pomagać czy nie
Dla starszego człowieka nie ma ważniejszej rzeczy od zachowania samodzielności. Jeśli to tylko możliwe, nie powinniśmy wyręczać go w codziennych czynnościach.
Kiedy nasza mama jest całkiem sprawna, a my mówimy: „Nie sprzątaj, ja to za ciebie zrobię”, bardziej szkodzimy, niż pomagamy. Jeśli chcemy, by rodzice byli z nami jak najdłużej, to póki jeszcze sami dają sobie radę, nie powinniśmy ich wyręczać w zwykłych czynnościach.
Codzienna aktywność to bowiem najlepsza recepta na towarzyszące starości zniedołężnienie i depresję. Szalenie ważne jest poczucie, że „człowiek jeszcze się do czegoś nadaje”. Zapadanie się w sobie, depresja nadchodzą najczęściej właśnie wtedy, kiedy starszy człowiek przestaje wychodzić z domu, a w nim nie ma już nic do roboty.
Nie powinniśmy też jednak wymuszać na starszych aktywności, bo skutek może być odwrotny do zamierzonego. Jeśli nasz starszy bliski nie czuje się na siłach, zmuszony do wychodzenia z domu też zamknie się w sobie i wpadnie w depresję.
Pytanie: skąd mamy wiedzieć, że nasza mama czy tata mogą sobie jeszcze radzić całkiem sami, czy też już potrzebują jakiegoś wsparcia? Z pomocą przychodzą specjaliści od opieki nad starszymi ludźmi. Z grubsza rzecz biorąc, dzielą ich na trzy grupy pod względem sprawności: osoby w pełni samodzielne, mające trudności z wyjściem z domu oraz wymagające całodziennej opieki.
Podział nie zależy wcale od wieku. Wśród ludzi w pełni aktywnych na starość znajdziemy zarówno 70-latków, jak i stulatków. Dla nich nie ma nic bardziej szkodliwego niż nuda. Trzeba więc zadbać o zajęcia dla nich. Dobre są uniwersytety trzeciego wieku. Po pierwsze, dlatego że nauka w starszym wieku to trening dla mózgu zagrożonego utratą sprawności. Po drugie, starszy człowiek spotyka na zajęciach swoich rówieśników.
– Cieszy mnie ogromnie moda na chodzenie z kijkami. To sport, który nie wymaga wyczynów, a stwarza okazję do ruchu i spotkań z innymi – mówi dr Jarosław Derejczyk.
Równie dobry jak kijki jest basen, zwłaszcza że ćwicząc w wodzie, nie obciążamy stawów. Świetne jest też uprawianie ogródka i wychodzenie do lasu: na jagody czy grzyby. Spacery w słonecznych parkach czy po plaży też są dobre, bo tylko wystawiając się na słońce, sprawiamy, że nasz organizm wytwarza witaminę D (im bardziej odsłaniamy ciało, tym jest jej więcej). Świetna dla starszego człowieka jest także jazda na rowerze – warto ją uprawiać, póki tylko starcza sił.
Bezpiecznie w domu
Z domu boją się wychodzić ci starsi, którym na przykład zdarzył się upadek, mieli wylew albo z powodu cukrzycy pogorszył im się wzrok. Lękają się tłoku na chodnikach, tego, że ktoś ich potrąci i upadną znowu. O ile to możliwe, powinniśmy próbować przełamać ten lęk, wyznaczając cel, na przykład wyjście w naszym towarzystwie do położonego blisko domu sklepu, niedalekiego parku, gdzie można przysiąść na ławce, albo na działkę, którą lubi przecież uprawiać i na której tłoku nie ma. Celem może być też samotne wyjście do lekarza, a nawet przed dom czy blok, gdzie spotka choćby sąsiadów. Dla osób słabo chodzących spacerem będzie nawet przejście przez klatkę schodową albo wyjście na balkon.
I w tym wypadku nie powinniśmy jednak robić niczego na siłę, tylko łagodnie zachęcać. Pójdźmy sami na grzyby. Jeśli nasza mama lubiła je zbierać, a my przyjdziemy z pełnym koszykiem, może też zapragnie się wybrać.
W ustaleniu, jaki cel jest możliwy do osiągnięcia, a także jak stopniować cele, pomoże nam na pewno geriatra, który jest w stanie za pomocą dość prostego testu ocenić, na ile sprawny jest nasz rodzic. Jeśli przeżył dotkliwy upadek, nauczy go upadać tak, by mniej bolało i umiał sam podnieść się z ziemi. Nabycie tych umiejętności pozwoli zmniejszyć lęk przed wyjściem z domu na ulicę.
Jeśli nasz bliski ma kłopoty z utrzymaniem równowagi, lekarz zdecyduje, czy pacjent po rehabilitacji będzie się mógł jeszcze sam poruszać, czy też potrzebna jest laska, kula lub balkonik.
Co ćwiczyć
Ludzie starsi cierpią często na kilka chorób naraz. Wiodącą chorobą może być na przykład cukrzyca lub nadciśnienie. Towarzyszą im otępienie, choroby naczyń i stawów, kłopoty z trawieniem. Na jaką aktywność stać jeszcze naszego rodzica, pomoże ustalić geriatra. Przy cukrzycy musimy być gotowi na gwałtowne spadki poziomu glukozy we krwi (grożą uszkodzeniem mózgu), a przy miażdżycy i nadciśnieniu – na skoki ciśnienia raz w górę, raz w dół.
Starsi pacjenci na ogół godzą się chętnie na rehabilitację w postaci masaży, kąpieli, biczów wodnych. Nic jednak nie zastąpi ćwiczeń wykonywanych samodzielnie – wtedy wzmacniamy mięśnie i kości, poprawiamy krążenie i przemianę materii.
Dobry jest w takim wypadku basen, wcale nie trzeba umieć pływać. Wystarczy, że starszy człowiek przespaceruje się zanurzony do pasa czy po piersi. Napór wody na ciało sprawia, że musimy głębiej oddychać. Ćwiczymy mięśnie oddechowe bardziej intensywnie niż podczas spaceru czy jazdy na rowerze.
Nuda postarza
Osoby, które nie są już w stanie wychodzić z domu, zaczynają się nudzić. Starzenie przyspiesza wówczas z zaskakującą siłą. Najważniejsze jest w takim wypadku utrzymanie możliwej jeszcze aktywności, choćby samodzielnego korzystania z ubikacji.
Ważne jest zapewnienie bodźców dla mózgu, by utrzymać go w stanie mobilizacji. Zapewnią to codzienne rozmowy, najlepiej z rówieśnikami, drobne porządki, hodowanie kwiatków w doniczkach. Jeśli to możliwe, powinniśmy wozić mamę czy tatę do dziennego domu opieki, gdzie organizowane są zajęcia dla starszych i niedomagających osób. Pożyteczne są radio i telewizja albo audio- booki, byleby przekaz nie był zbyt szybki: wtedy starszy człowiek zrezygnuje z odbioru, bo już „nie nadąża”.
Poza tym, nawet jeśli ktoś nie wychodzi już z domu, i tak można poprawić jego sprawność. Pomoże w tym rehabilitant, wskazując np., z której strony krzesła czy łóżka powinien stać balkonik, która noga jest zdrowsza i to nią powinno się robić pierwszy krok, jak wstawać z łóżka nawet wtedy, kiedy człowiekowi wydaje się, że nie potrafi już usiąść (wystarczy przymocować uchwyt lub drabinkę, chwycić się jej, układając się w odpowiedni sposób na boku).
Jeśli nasz starszy bliski potrzebuje całodziennej opieki, rodzina może liczyć na refundowaną przez NFZ pomoc pielęgniarki opieki długoterminowej lub środowiskowej. Z reguły jednak większość obowiązków spoczywa na rodzinie. Pielęgniarka pomoże w zaprowadzaniu niedołężnego pacjenta do toalety, zmianie opatrunków, myciu czy kąpieli.
Trzeba też zapanować nad dietą. Trening żywieniowy polega na przestrzeganiu ilości płynów (co najmniej półtora litra dziennie) i pór posiłków (powinny być bogate w białko).
Przy objawach otępienia musimy mówić spokojnie, utrzymując kontakt wzrokowy, i nie okazywać zniecierpliwienia. Nie wolno używać zdrobniałych słów. Możemy tym upokorzyć starszą osobę, która tylko sprawia wrażenie, że już niczego nie rozumie.
Walka z uzależnieniem
Jeśli wyręcza się starszą osobę w czynnościach, które jeszcze sama może wykonać, podkreśla się jej zależność od opiekuna. Pozbawiona w części autonomii może też jednak odczuwać lęk przed samotnością i stosować emocjonalny szantaż. Będzie z czasem żądać, by wyręczać ją w każdej czynności.
Trzeba wówczas stawiać sobie granice – co i kiedy robimy. Inaczej dotknie nas syndrom wypalenia. Opiekę nad schorowaną mamą czy tatą trzeba powierzać okresowo innym osobom, a jeśli nie potrafimy sami dać sobie z tym rady, warto skorzystać z porady psychologa i grup wsparcia.
Nasz ekspert: dr Jarosław Derejczyk, geriatra, śląski konsultant wojewódzki ds. geriatrii, szef Szpitala Geriatrycznego im. Jana Pawła II w Katowicach-Szopienicach
Nie za dużo leków
Statystyczny Polak po 65. roku życia zażywa co najmniej pięć leków, co dziesiąty – dziesięć lub więcej. Przyczyna jest prosta. Starsi ludzie chorują zazwyczaj na więcej niż jedno schorzenie i z każdą dolegliwością idą do innego specjalisty. Ich lekarze nie kontaktują się ze sobą, a pacjenci najczęściej nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, jakie konkretnie leki już zażywają. Tymczasem skutki łączenia wielu leków mogą być dla nich groźniejsze niż dla młodszych chorych.
1. Idąc pierwszy raz do lekarza, starszy pacjent powinien zabrać ze sobą wszystkie leki, które zażywa (może zabrać same opakowania). Dla lekarza, nie tylko geriatry, będzie to cenna informacja, która pozwoli w przyszłości uniknąć powikłań. Zdarza się, że pacjenci ukrywają, że biorą leki psychiatryczne. To niebezpieczne, bo objawy takie jak omdlenia czy zaburzenia pamięci mogą być skutkiem przyjmowania zbyt dużej liczby leków, interakcji między nimi, niewłaściwego dawkowania lub długotrwałego zażywania lekarstw przeznaczonych tylko do doraźnego stosowania.
2. Jeśli nie pokazaliśmy lekarzowi naszych leków, koniecznie przyjrzyjmy się im w domu. Nie liczy się nazwa handlowa leku, tylko wypisana pod nią drobnym drukiem nazwa substancji (zazwyczaj po łacinie). Jeśli na dwóch czy trzech lekach w naszej apteczce jest podobna lub identyczna nazwa, może to oznaczać, że jakiegoś leku bierzemy za dużo.
3. Innym problemem jest zażywanie różnych substancji, ale z tej samej grupy. Przykładem mogą być: leki stosowane powszechnie u pacjentów z nadciśnieniem lub niewydolnością krążenia; popularne i dostępne także w sklepach leki przeciwbólowe, zawierające np. ibuprofen czy ketoprofen (niesteroidowe leki przeciwzapalne nazywane w skrócie NLPZ); przepisywane przy wrzodach żołądka lekarstwa zmniejszające stężenie kwasu solnego w żołądku (tzw. inhibitory pompy protonowej).
To, do jakiej grupy należy nasz lek (leki), możemy wyczytać w ulotce. Jeśli grupa jest ta sama, lekarz powinien sprawdzić, czy nie bierzemy za dużo leków.
4. Leki bez recepty często zawierają niskie dawki substancji dostępnych tylko na receptę, a płacimy za nie więcej. Powinniśmy pamiętać, że zażywane zbyt często mogą mieć podobne skutki uboczne. Dlatego zawsze, kiedy kupujemy lek bez recepty, powinniśmy poradzić się lekarza. Lepiej to zrobić, nim wydamy pieniądze.
5. Leki bez recepty, także preparaty ziołowe, mogą wchodzić w niebezpieczne interakcje, zwłaszcza u ludzi starszych. Zielona herbata, napar z miłorzębu czy korzenia żeń-szenia pite w rozsądnych ilościach nie szkodzą. Ale ich ekstrakty skondensowane w tabletkach wywołują skoki ciśnienia. Wyciągi z dziurawca hamują działanie leków nasercowych, wyciągi z żeń-szenia tłumią działanie leków odwadniających, a preparaty z miłorzębem nasilają działanie leków przeciwzakrzepowych i zwiększają ryzyko krwawień. Chrząstka rekina – popularny środek przeciw osteoporozie – stosowana zbyt długo może być szkodliwa dla wątroby.
6. Preparaty z dziurawca reklamowane są jako leki przeciwdepresyjne. Jeżeli jednak pacjent zażywa lekarstwa przeciwdepresyjne zapisane przez lekarza, ich działanie w połączeniu z dziurawcem się potęguje. Niepożądanymi efektami mogą być: dreszcze, poty, zaburzona koordynacja ruchów, drgawki, biegunka, zaburzenia świadomości.
7. Powtarzane rady dotyczące zdrowego odżywiania mówią, że aby mieć niskie ciśnienie, należy mało solić, eliminować z diety tłuszcze. To dobre rady dla 40-, 50- czy 60-latków, ale już 80-latkowie nie powinni ich słuchać.
Przykład. Wiele leków zażywanych przez starsze osoby, na przykład na nadciśnienie, obniża poziom sodu w organizmie. Poza tym starsi przyjmują też leki moczopędne. Jeśli więc na dodatek ograniczą ilość soli, mogą skończyć w szpitalu, np. z powodu zaburzeń świadomości wynikającymi z niedoboru sodu.
8. Jedynym preparatem, który wzięty na własną rękę w starszym wieku na pewno pomoże, jest witamina D. Starsi ludzie cierpią z powodu jej niedoboru, bo mniej wychodzą na słońce. Brak witaminy D może się objawiać poczuciem zimna, bolesnością mięśni, nadmierną wrażliwością na ucisk. Długotrwały deficyt prowadzi do spadku gęstości kości, depresji, zaburzeń pamięci, chorób serca i innych problemów. Dlatego niemal każdy starszy człowiek powinien łykać np. tran i jeść produkty bogate w witaminę D, czyli ryby (łosoś, dorsz, śledź, makrela) i produkty mleczne oraz żółtka jaj.
9. Starsi ludzie często mają anemię. To może być uboczny skutek zażywania np. aspiryny, która zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Aspiryna drażni śluzówkę żołądka i sprzyja krwawieniu. Jeśli na anemię zażywamy żelazo, to lepiej łączyć je z witaminą C (bo poprawia jego wchłanianie).
Objedzeni lekami
Dr Agnieszka Neumann-Paczoska z Zakładu Geriatrii i Gerontologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu kilka lat temu badała zażywanie leków przez osoby starsze. Okazało się, że:
- przeciętny pacjent bierze co najmniej pięć leków dziennie, a co dziesiąty zażywa ich dziesięć i więcej,
- co trzecia osoba po 65. roku życia stosuje niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) i leki na nadciśnienie. To połączenie sprawia, że leki na nadciśnienie są nieskuteczne,
- co dziesiąty pacjent zażywa dwa leki na nadciśnienie o takim samym lub zbliżonym składzie. Skutek to nadmierne spadki ciśnienia krwi, niedotlenienie mózgu i groźne upadki,
- prawie co siódmy starszy pacjent stosuje przynajmniej dwa leki nasenne. Osłabiają one aktywność mózgu, zwiększają ryzyko zawrotów głowy i upadków,
- co trzeci starszy pacjent z chorobą wrzodową stosuje niesteroidowe leki przeciwzapalne, choć są przeciwwskazane, bo wzmagają ryzyko krwotoku,
- także co trzecia starsza osoba chorująca na cukrzycę stosuje NLPZ, co zwiększa ryzyko spadku poziomu cukru.
Nie irytuj się
Spytałam młodych geriatrów z Cieszyna: Czego uczy nas starość? Odpowiedzieli: -Pogody ducha i radości. Długowieczni nie stali się pogodni u schyłku życia. Byli tacy od zawsze. I właśnie dlatego nie powalił ich żaden życiowy cios. Ci, którzy obcują ze starszymi ludźmi, mogą obserwować, że potrafią oni sami siebie chronić przed stresem. Odłożą artykuł, który ich denerwuje, albo wyłączą trzymający w zbyt dużym napięciu film. Dr Jarosław Derejczyk ma też taką zasadę: gdy zapisuje pacjentom leki, które zmieniają nastrój, to prosi ich, by przez kilka tygodni nie czytali ulotek. – W ulotkach opisane są wszystkie najgorsze z możliwych skutki. Wiem, jak to działa na starszych ludzi: połowa z nich z przerażenia potem nie bierze leków wcale.
źródło: wyborcza.pl