Nici liftingujące: polski bestseller

Home  >>  Aktualności  >>  Nici liftingujące: polski bestseller

Nici liftingujące: polski bestseller

   Aktualności   Lipiec 29, 2015

Nici nie zastępują chirurgii plastycznej – tłumaczy w rozmowie z „Rynkiem estetycznym” dr George Sulamanidze, współwłaściciel gruzińskiej firmy Aptos, założonej w 1996 r. w Rosji przez jego ojca dr Marlena A. Sulamanidze, autora technik liftingujących na bazie opracowanych przez siebie produktów. – Nici, które plasują się jako metoda między technikami iniekcyjnymi a chirurgią plastyczną okazują się dla osób w wieku 40-50 lat najlepszym rozwiązaniem – przekonuje nasz rozmówca.

Nici liftingujące to obecnie dosyć popularna metoda w Polsce. Nie wszyscy wiedzą, że ich historia zaczyna się w Rosji, w latach 90-tych. Jak wygląda ich wzięcie w Europie?
Dobrym przykładem rynku europejskiego jest Polska i Włochy, gdzie nici można określić mianem bestsellera. Rynek rosyjski jest bardzo specyficzny, zupełnie inny niż europejski. Kraj jest ogromny a nici są tam bardzo popularne. Ważne jest to, że właściwie już na całym świecie lekarze zapoznali się zagadnieniem nici estetycznych. Nici zdobywają powoli zaufanie pacjentów we Francji, czy w Niemczech. Warto dodać, że dzisiaj Polska i Rosja to dwa największe rynki medycyny estetycznej w tej części świata.

Wspominał Pan, że kluczem do sukcesu jest zarówno konstrukcja, jak i materiał użyty do produkcji nici. Na czym polega ich specyfika?
Konstrukcja naszych nici jest unikatowa, o czym świadczą liczne patenty. Przewagą Aptos jest fakt, że to firma rodzinna a cała nasza rodzina to chirurdzy plastyczni z dużym doświadczeniem. Mając codzienny kontakt z pacjentami doskonale zdajemy sobie sprawę z potrzeb i stąd takie, a nie inne rozwiązania. Na co dzień spotykamy się z podobnymi problemami, co koledzy na całym świecie. My dajemy rozwiązania, które pomagają w codziennej pracy chirurgom plastycznym.

Co do materiału – kwas polimlekowy to substancja znana w medycynie od ponad 30 lat. Wykonuje się z tej substancji nici, ale są też sprawdzone preparaty do iniekcji na bazie tego kwasu. Warto podkreślić, że kwas polimlekowy ma właściwości rewitalizujące. Dlatego używając wchłanialnych nici z kwasu polimlekowego uzyskujemy nie tylko rezultat niechirurgicznego liftingu, ale też efekt odmłodzenia tkanek, rewitalizacji skóry. Kwas polimlekowy zaczyna działać po około miesiącu od zaaplikowania. Pacjenci z łatwością dostrzegają efekty jego działania.

Są też nici stałe – wykonane z polipropylenu, bezpiecznego materiału wykorzystywanego do szwów chirurgicznych od ponad 50 lat.

Kwas polimlekowy zacznie działać po miesiącu, a po jakim czasie wchłonięte zostaną nici?
To proces trwający około 1,5 roku do 2 lat. Po około 2 latach nie zostają żadne ślady w tkankach, ani w skórze po aplikacji nici. Wszelkie zmiany znikają. Oznacza to, że po dwóch latach tkanki miękkie są czyste.

Czy te efekty zostały sprawdzone za pomocą naukowych badań?
Oczywiście, że tak. Wykonaliśmy wiele badań histologicznych, pojawiły się naukowe publikacje na ten temat w literaturze medycznej na całym świecie.

Co z efektami długoterminowymi stosowania nici, czy spotyka się Pan z efektami ubocznymi?
Wciąż mamy kontakt z pacjentami, którzy poddali się zabiegom z użyciem nici w latach 90-tych, czy później tj. w 2000, czy 2001 r. Możemy obserwować wyniki tych pierwszych zabiegów. Część naszych pacjentów to lekarze, z którymi utrzymujemy częste kontakty. Możemy się oprzeć na doświadczeniach tych osób i są one dobre.

Zaobserwowaliśmy, że nici niewchłanialne dają efekt na około 3-6 lat. Po tym okresie możemy poprawiać efekt za pomocą nici wchłanialnych. W ciągu tych 20 lat funkcjonowania nie zaobserwowaliśmy niepokojących zmian w skórze, czy w tkankach spowodowanych aplikacją nici.

Nici wchłanialne po absorpcji nie pozostawiają śladów w tkankach. Mogę zapewnić, że nic złego nie dzieje się w organizmie pacjenta. Dodam, że wchłanialnych nici używamy od 2003 r.

Lifting nićmi nie jest tak długoterminowy jak w przypadku operacji plastycznych. Czy efekt można porównać z chirurgicznym face-liftingiem?
Nici nie zastępują chirurgii plastycznej. To jest zupełnie inna sprawa. Spróbuję to Panu wytłumaczyć.

Z jednej strony mamy toksynę botulinową, wypełniacze, mezoterapię. To są zabiegi, od których pacjenci na ogół zaczynają swoją przygodę z medycyną estetyczną. To są techniki iniekcyjne, które zazwyczaj dają rezultaty, trwające od kilku miesięcy do roku, nie dłużej. To są proste i minimalnie inwazyjne procedury.

Kolejny krokiem dla pacjenta są właśnie nici. Pacjenci w wieku około 40-45 lat już mają objawy opadania tkanek. Widać to w zmieniającym się owalu twarzy, widać luźną skórę na szyi, na podbródku. Tutaj nie pomoże toksyna botulinowa, nie zaradzi się tym zmianom za pomocą wypełniaczy.

Do tej pory najlepszym wyjściem była wizyta u chirurga plastycznego, który wycinał nadmiar skóry. Jednak większość pacjentów w wieku 40-50 lat wcale nie chce się poddawać operacji. Dla nich to w ogóle nie jest rozwiązanie. Osoby po 60. roku życia, jeżeli chcą uzyskać znaczącą poprawę wyglądu, na ogół muszą się już zgłosić do chirurga, ponieważ żadne małoinwazyjne techniki nie zaradzą zbyt dużemu rozluźnieniu i opadaniu tkanek.

Jednak nici, które plasują się jako metoda między technikami iniekcyjnymi a chirurgią plastyczną okazują się dla osób w wieku 40-50 lat najlepszym rozwiązaniem.

Czyli nici zostały wynalezione właśnie z myślą o tej grupie pacjentów, która szukała rozwiązań bardziej długotrwałych niż iniekcje, ale nie godziła się na operacje chirurgiczne?
Dokładnie. Proszę zwrócić uwagę, że osób, poszukujących możliwości odmłodzenia wyglądu w tej grupie wiekowej 40-50 lat, jest bardzo dużo. To oni właśnie są najlepszymi kandydatami do zabiegu niechirurgicznego liftingu nićmi.

źródło: rynekestetyczny.pl

Comments are closed.