Kiedy kobieta staje się niewidzialna

Powoli przyzwyczajasz się, że nie zauważa twoich nowych ciuchów, zmiany fryzury, perfum. Nawet jak zrobisz się "na bóstwo", to jego wzrok prześlizgnie się po tobie.

Powoli przyzwyczajasz się, że nie zauważa twoich nowych ciuchów, zmiany fryzury, perfum. Nawet jak zrobisz się "na bóstwo", to jego wzrok prześlizgnie się po tobie. Czasem się zatrzyma, żeby zauważyć oczko w rajstopach, resztkę sosu w kąciku ust. Przez jakiś czas pytasz: "Jak wyglądam?". Odrywa wzrok od laptopa, gazety, ekranu telewizora, zerka nieuważnie, rzuca głuche "mchu". To wyraz aprobaty lub dezaprobaty (niepotrzebne skreślić).

Przyjmujesz inną taktykę, sama komplementujesz: "Ładnie wyglądasz", "Dobrze ci w tej koszuli", "Ładnie pachniesz". Liczysz na wzajemność. Potem już nie liczysz, nie komplementujesz.

Zapomina o twoich urodzinach, imieninach, rocznicy ślubu. Wasze rozmowy coraz częściej polegają na wymianie krótkich komunikatów.

Próbujesz go wciągnąć w życie waszej rodziny, sprawy dzieci, swoją pracę, przeczytany niedawno artykuł. "Sorry, jestem zmęczony" – odpowiada. Milkniesz, choć kilka godzin wcześniej uciął rozmowę telefoniczną, obiecując, że porozmawiacie w domu. Rezygnujesz, nie dzwonisz, nie dzielisz się swoimi radościami, smutkami, planami.

Sama ogarniasz dom, dzieci, swoje problemy, ich problemy. Stajesz się coraz bardziej niewidzialna. Nawet seks jest coraz rzadszy i zainicjowany (by nie rzec: wymuszony) przez ciebie. Nie pomaga sexy bielizna, figura jak sprzed ślubu, chęć eksperymentowania. A może ja już jestem przezroczysta? – myślisz. Próbujesz rozmawiać, ale on nie widzi problemu. A może ciebie?

Aż przychodzi dzień, kiedy w centrum handlowym chcesz kupić jakieś ciuchy (kupujesz je coraz częściej, chociaż wiesz, że to książkowy przypadek substytuowania bliskości). Sprzedawca zamiast z uśmiechem cię obsłużyć, pracowicie przegląda jakieś papiery. Czekasz chwilę, kolejną, wreszcie machasz mu przed oczami ręką i ku zaskoczeniu samej siebie rzucasz: "Halo, jestem tu". Koniec z byciem niewidzialną.

Źródło: wysokiieobcasy.pl