Wszyscy znamy scenę z filmu „Kiedy Harry poznał Sally” z krzyczącą co tchu w piersiach w restauracji główną bohaterką. Dźwięk kobiety udającej orgazm kojarzy nam się z czymś zabawnym. A nie jest. To głos niezaspokojonej seksualnie kobiety starającej się zaspokoić męskie ego. Chodzi o to, żeby mężczyźni zrozumieli, że w seksie chodzi o przyjemność, ale nie tylko ich własną, ale także partnerek, kochanek i żon. A kobiety, żeby uwierzyły w swoje prawo do przyjemności, w takiej formie, na jaką same mają ochotę.
Kobiety masowo udają orgazmy w łóżku. Trudno temu zaprzeczyć. Jest to tak powszechne zjawisko, że powinno być rozpatrywane w kategoriach problemu społecznego. Jednak od częstotliwości tego zjawiska, jeszcze bardziej zaskakujące bywa wyjaśnianie skąd się to bierze. Otóż najczęściej spotykanym w dyskusjach na ten temat argumentem, jest twierdzenie, ze kobiety tak robią, bo w ogóle oszukiwanie mężczyzn przychodzi im z łatwością i na dodatek same są sobie winne całej tej sytuacji, bo nikt im nie kazał kłamać. Czyżby? Nikt im nie kazał? To pokrętna teoria. Spójrzmy prawdzie w oczy. Najpierw zachęca się kobiety, żeby były niezbyt wymagające, także w łóżku, żeby zadowalały się zadowalaniem innych, a potem, kiedy próbują znaleźć wyjście z sytuacji, to wmawia im się, że same są sobie winne. I jedyne, co im pozostaje w całej tej sytuacji, to znowu siedzieć cicho. Kiedy kobieta chce więcej przyjemności – źle, bo jest „zbyt” wymagająca i stresuje mężczyznę w łóżku. Kiedy w dobrej wierze, dla dobra związku, żeby przypodobać się mężczyźnie, udaje, że jest jej dobrze, w momencie, gdy w ogóle nie jest jej dobrze, też powinna się wstydzić, bo kłamie. Za każdym razem boli mnie łatwość, z jaką można w naszym kraju źle mówić o kobietach i wmawiać im na różne sposoby, że ciągle z nimi jest coś nie tak, jak trzeba. Na dodatek kłamiąc w żywe oczy.
Moim zdaniem najczęstszą przyczyną udawania orgazmów, jest wszechobecne na każdym kroku uciszanie kobiet. W Polsce kobiety są zachęcane do poddawania się i rezygnowania na wszelkich możliwych płaszczyznach. Także w seksie. Bycie kobietą świadomą swojej seksualności jest obciążone tak ogromnym poczuciem winy, że bezpieczniej jest skupić się na tym, czego pragną mężczyźni. Od dziecka uczy się kobiety zaspokajania rozbuchanego męskiego ego. Udawanie orgazmu to kolejny moment w życiu kobiety, w którym poświęca się dla mężczyzny, bez niczego w zamian. Nic dziwnego, w końcu z ambon, z gabinetów politycznych, terapeutycznych i z mediów zdążyła się już tyle nasłuchać, że kobieta, która szuka seksualnej przyjemności dla siebie to zła kobieta, dziwka, która sama sobie jest winna, ze nikt jej nie chce i nie szanuje.
Już czas, żeby pozwolić kobietom poszukiwać seksualnej (oraz każdej innej) przyjemności, która zbyt długo była nieobecna w ich życiu, lub została utracona po drodze. Pora uwolnić kobiety z poczucia winy, tylko dlatego że chcemy dla siebie czegoś więcej: dobrego traktowania, szacunku, czułości, a czasami po prostu dobrej zabawy i odrobiny szaleństwa w łóżku. W sferze seksualnej mamy do czynienia z niezwykle prostym wzorem: kobiety chcą w łóżku tego samego co mężczyźni – przyjemności. Koniec dyskusji.
Joanna Keszka
Źródło: barbarella.pl