Komu rząd pomaga przy niepłodności? Sprawdźcie, czy spełniacie warunki

Po pierwszym roku działania rządowego programu leczenia in vitro na świat przyszło 214 dzieci, a 1559 kobiet zaszło w ciążę. Też chcecie postarać się o dziecko na koszt państwa? Zobaczcie, czy będzie to możliwe.

Rządowy program leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego trwa od 1 lipca 2013 roku do końca czerwca 2016. Za 247 mln zł pomoc ma otrzymać 15 tys. par.

Gdzie?

Ministerstwo Zdrowia wybrało w konkursie 31 klinik z całej Polski, które realizują program.

Para (nie musi być małżeństwem) musi leczyć się co najmniej od roku i mieć ubezpieczenie w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Przyszli rodzice mogą się zgłosić do dowolnego ośrodka w kraju. Listę ośrodków można znaleźć na stronie programu www.invitro.gov.pl.

W klinice para podpisuje zgodę na przetwarzanie danych – informacje o leczeniu są zgłaszane do rejestru zabiegów w ramach rządowego programu. On i ona muszą podpisać też oświadczenia, że zapoznali się z regulaminem i są w stałym związku. Gdyby byli małżeństwem, nikt nie wymagałby od nich aktu ślubu.

Para może jeden raz zmienić ośrodek bez tłumaczenia, dlaczego to robi – wystarczy poinformować o tym dotychczasową klinikę. W nowej zostanie wpisana na koniec listy par oczekujących na rozpoczęcie leczenia.

Wiek?

W dniu zgłoszenia do programu kobieta nie może mieć ukończonych 40 lat. Kliniki różnie to interpretują. Jedne – że zgłoszenie następuje, gdy lekarz na podstawie zgromadzonej przez parę dokumentacji medycznej stwierdza, że spełnia ona kryteria uczestnictwa w programie. Inne – że chodzi o moment późniejszy, gdy kobieta może już rozpocząć stymulację hormonalną. W jeszcze innych zgłoszenie to rzeczywisty początek leczenia. Według ministerstwa poprawna jest pierwsza interpretacja: decyduje termin pierwszej wizyty u lekarza w ramach programu.

Nie trzeba mieć skierowania od żadnego lekarza, aby zgłosić się do programu.

Część ośrodków wyznacza termin pierwszego spotkania z lekarzem, w innych można się pojawić bez wcześniejszej zapowiedzi. Warto to telefonicznie sprawdzić. Wizyta powinna być bezpłatna. Niektóre ośrodki traktują ją jako przedkwalifikacyjną lub informacyjną i pobierają opłaty (np. łódzka Salve Medica za wizytę u szefa kliniki inkasuje 220 zł, krakowskie Macierzyństwo – 170 zł). Według ministerstwa uzależnianie kwalifikacji od odbycia wcześniejszych płatnych wizyt jest niedopuszczalne. Jeśli ktoś już zapłacił, może żądać zwrotu pieniędzy.

Na pierwsze spotkanie w klinice należy wziąć ze sobą dokumentację medyczną z przebiegu dotychczasowego leczenia niepłodności. Niektóre ośrodki żądają, by kobieta miała także aktualny wynik badania poziomu hormonu AMH (poniżej 0,7 ng/ml świadczy o wygasaniu funkcji jajników i jest wskazaniem do wykluczenia z programu).

Decyzję o kwalifikacji do refundowanego przez rząd in vitro podejmuje lekarz w wybranym przez parę ośrodku.

Czynnik męski?

Pary mogą skorzystać z programu, jeśli stwierdzono u nich bezwzględną przyczynę niepłodności, czyli taką, której wyleczyć nie można (np. trwałe uszkodzenie jajowodów) lub gdy leczenie niepłodności trwa już co najmniej rok (i jest na dowód dokumentacja medyczna), ale nie przynosi spodziewanego efektu.

W przypadku niepłodności, której przyczyny nie daje się wyjaśnić lub gdy u pacjentki stwierdzono endometriozę I lub II stopnia, decyduje wiek kobiety: jeśli ma więcej niż 35 lat, może skorzystać z in vitro po roku udokumentowanego leczenia, jeśli jest młodsza – po dwóch latach.

W przypadku niepłodności spowodowanej przez tzw. czynnik męski zazwyczaj decyduje gęstość plemników w nasieniu. Jeśli jest ich poniżej 3 mln/ml, mężczyzna musi mieć za sobą przynajmniej rok leczenia, jeśli plemników jest od 3 do 15 mln/ml, wymagane są minimum dwa lata terapii przed przystąpieniem do programu.

Z programu mogą skorzystać też osoby, którym w wyniku leczenia innych chorób, np. nowotworowych, grozi utrata płodności. Pobrane od nich komórki rozrodcze (jajeczka lub plemniki) zostaną zamrożone i do końca trwania programu będą nieodpłatnie przechowywane.

Pary, które mogą mieć dzieci, ale boją się przeniesienia choroby zakaźnej (np. HIV/AIDS czy żółtaczki typu C) z mężczyzny na kobietę i dziecko, mogą się zgłosić na pobranie plemników. Lekarze wykluczą wirus, a plemniki będą nieodpłatnie przechowywane lub zostaną wykorzystane do zapłodnienia komórki jajowej matki.

Dla kogo nie?

Lekarz może uznać, że para nie kwalifikuje się do programu.

Para nie przystąpi do refundowanego in vitro, jeśli: u jednego z partnerów nie będzie możliwości wystymulowania i pobrania komórek rozrodczych; u kobiety testy hormonalne FSH lub AMH wykażą wygasanie funkcji jajników i związane z tym znaczne ryzyko, że stymulacja jajeczkowania się nie powiedzie. Podobnie, jeżeli organizm kobiety nie odpowiadał na wcześniejsze prawidłowo przeprowadzone próby uzyskania komórek jajowych. Wskazaniem do wykluczenia z programu są także nawracające utraty ciąż, czyli trzy poronienia z rzędu w tym samym związku. Przyczyną odmówienia udziału w programie jest brak macicy u kobiety lub taka jej wada, która uniemożliwia donoszenie ciąży.

W ramach programu bezpłatne są wszystkie konsultacje lekarskie, aż do wizyty, podczas której badanie USG potwierdzi, że zabieg się powiódł i kobieta zaszła w ciążę, oraz badania laboratoryjne, testy i zabiegi związane z leczeniem.

 

Osoby, którym grozi utrata płodności, np. z powodu raka,

też mogą skorzystać z bezpłatnej pomocy. Klinika zamrozi ich komórki rozrodcze


Para z własnej kieszeni płaci za leki do stymulacji hormonalnej, ale od 1 lipca 13 preparatów używanych przy leczeniu in vitro znalazło się na liście refundacyjnej, co bardzo obniżyło koszty. Teraz średnio, jak wyliczają kliniki, będzie trzeba zapłacić zamiast 3 tys. zł – 1,5 tys. zł. Na własny koszt para wykonuje również diagnostykę preimplantacyjną, jeżeli chce z niej skorzystać.

Para płaci za przechowywanie niezapłodnionych oocytów, czyli komórek jajowych, a po zakończeniu programu, czyli od lipca 2016 r. – za przechowywanie niewykorzystanych zarodków.

Ile razy?

Para ma prawo najwyżej do trzech cykli leczenia. Cykl się kończy, gdy wykorzystany zostanie ostatni przechowywany zarodek. Potem można rozpocząć kolejny cykl, czyli stymulację hormonalną. Cykli może być mniej, jeśli nie uda się wszystkich przeprowadzić do końca programu, czyli do czerwca 2016 r.

W jednym cyklu zapładnia się nie więcej niż sześć komórek jajowych, a podczas transferu wprowadza do macicy tylko jeden zarodek, jeśli kobieta ma mniej niż 35 lat, lub dwa, gdy jest starsza. W uzasadnionych medycznie przypadkach lekarz może odstąpić od tej zasady.

Źródło: wysokieobcasy.pl