Mit dwóch połówek to jedna z najbardziej infantylnych teorii będących wynikiem ludzkiego intelektu, i cieszę się, że nie jestem osamotniony w swoim rozumowaniu.
Rozmowa z prof. Bogdanem Wojciszke pt. "Nie szukaj drugiej połówki" wpisuje się w moje przemyślenia i niezależnie od artykułu doszedłem do wniosku, że mit dwóch połówek to jedna z najbardziej infantylnych teorii będących wynikiem ludzkiego intelektu, i cieszę się, że nie jestem osamotniony w swoim rozumowaniu.
Poniekąd na poparcie swojej tezy chciałbym opowiedzieć następującą historię (zmyśloną).
Ona – Ewa i uwielbia sok jabłkowy. On – Adam i nie znosi soku jabłkowego. Spotykają się u cioci na imieninach. Ewa Adamowi się podoba. Zauważa, że Ewa pije tylko sok. Nawiązuje więc rozmowę, zagadując o sok. Ona przyznaje, że to jej ulubiony napój, bo kojarzy się jej z dzieciństwem. On: "Niesamowite! Ja też uwielbiam sok jabłkowy"… Ewa się uśmiecha i teraz już chętniej rozmawia z Adamem, trzymając się jabłkowych tematów.
Trzy dni później spotykają się przypadkowo na mieście i idą na kawę. Jeszcze nim usiądą przy stoliku, Adam zamawia dwa soki jabłkowe. Ona się uśmiecha. Psychologia takie zachowanie nazywa przeniesieniem bliźniaczym, ale Ewa tego nie wie. Wiele nas łączy, mamy wspólne upodobania – jakby dwie połówki jabłka – myśli sobie. I tak dzięki miłości do soku jabłkowego stają się parą, kultywując piękną tradycję picia soku. Ewa jest szczęśliwa. Mają wspólne upodobania, więc zostają małżeństwem. Dwie połówki jabłka. W tym momencie kończą się komedie romantyczne, a zaczyna życie.
W tygodniu nie ma czasu na celebrację śniadań. Ale w niedzielę Ewa przygotowuje śniadanie, nie zapominając o tym, co ich połączyło. Pewnej niedzieli Adam się krzywi, gdy Ewa stawia przed nim sok jabłkowy. Tydzień później oświadcza, że nie będzie pił soku. A następnym razem wykrzykuje: "Nie chcę już pić tego pier… soku!". Ewa nie wierzy w to, co usłyszała. Przecież zawsze było dobrze. Otóż Ewa nie wie, że nigdy nie było dobrze. Padła ofiarą intrygi Adama i własnej chęci materializacji mitu o dwóch połówkach.
A teraz dla zabawy proszę wykreślić słowa "sok jabłkowy" i wstawić w ich miejsce dowolną cechę charakteru swojego partnera/partnerki, upodobanie, przyzwyczajenie etc. Ile relacji damsko-męskich rozpadło się tylko dlatego, że druga połówka była rzeźbiona przez pierwszą na obraz i podobieństwo tejże. I drugie, trudniejsze pytanie: ile związków nie miało szans, bo jedna strona nie potrafiła zaakceptować "inności" drugiej połówki lub postanowiła czekać nadal na swoją połówkę (czyt. lustrzane odbicie)?
Może więc zamiast żyć fatalnym mitem, zastanowić się nad słowami prof. Wojciszke: "Tak naprawdę o tym, czy związek będzie satysfakcjonujący, czy fatalny, decyduje nie to, jacy ludzie są, ale jak się zachowują".
Od pewnego czasu towarzyszy mi przekonanie, że o szczęśliwości w związku nie decyduje rzeczywiste lub urojone podobieństwo, ale trzy cechy, które nazywam "ZUS-em", skrywając pod tym pojęciem: Zaufanie, Uczciwość, Szacunek. Wierzę, że za ich pomocą można zaakceptować inność drugiej strony polegającą na tym, że pijemy inne soki. W końcu z jakichś powodów zdecydowaliśmy się z tą drugą osobą dzielić życie. Świadomie nie użyłem słowa "połówka".
Źródło: wysokieobcasy.pl